Rozdział-3
To nie moja wina!
(Devin)
To wszystko zaczęło się już w dzieciństwie,na początku normalnie,a później wszystko się zmieniło na gorsze,ale to było kilka lat temu w dzieciństwie,a teraz jestem prawie dorosły.Przed chwilą razem z paczką mojej mafi,podpaliliśmy dom jakiejś wdowy ale przedtem zrabowaliśmy go.Gliny siedziały nam na ogonie więc skręciłem gwałtownie w innym kierunku,pędziłem może 300 na godzinę.Nikt z mojej bandy się nie wtrącał tylko chłopaki liczyli kasę i biżuterię,a jedyna dziewczyna obserwowała całą akcje z bocznego lusterka.Nie martwiłem się,ponieważ wiedziałem że Edmund,mój tak zwany ojciec wyciągnie mnie z tego.Jechałem tak szybko że...
-UWAŻAJ!!!-Krzyknęła moja partnerka.W tym momencie zauważyłem blond dziewczynę,myślałem że ją potrącę,kiedy nagle uniknęła zderzenia z autem.Widziałem że jest cała, odetchnąłem z ulgą.Kiedy może z 10 kilometrów po tym drogę zajechał nam czołg organizacji tatuśka,musiałem stanąć.
EDMUND
Edmund gdy odprowadził córkę to pojechał na komisariat po syna.Gdy przyszedł na komisariat dostrzegł beztroskiego syna siedzącego na krześle.Pokręcił lekko głową i odebrał syna.Tylko Hayato nie został zatrzymany,reszte mafi musi zostać przez kilka dni w areszcie.Po powrocie do willi Edgar wraz z synem udali się do salonu na awanturę.
-Zdajesz sobie sprawę że mogłeś zabić te dziewczynę!-Zaczął zdenerwowany ojciec chłopaka.Chłopak opadł znudzony na fotel,zakładając nogę na nogę i oparł głowę o swoją rękę,na oparciu.
-Ale nic jej się nie stało-Oddał beztrosko i z tym uśmieszkiem.
-Jesteś niewiarygodny i bezmyślny!-Kontynuował.
-Być może...jeśli chcesz to mogę ją nastraszyć jeszcze bardziej-Upomniał się złośliwie się szczerząc.
-Odmawiam!-Krzykną zestresowany ojciec Devina.
-Szkoda...ale muszę przyznać że wyglądała nie zile...w końcu ile mogła by mieć lat 14?
-Jeśli musisz wiedzieć to 16!
-A skąd wiesz ile ona mogła by mieć lat?-Spytał podejrzliwie chłopak.
-Mam od takich rzeczy ludzi aby cię pilnowali-Powiedział wymigujący się Edmund.Chłopak popatrzył na niego podejrzliwym wzrokiem.
-Znajdę ją, przemienię ją w vamphume i wyssę jej krew...
-...tylko spróbuj!-Mówiąc to wyciągną pistolet z marynarki i zaczął celować z niego do Devina.
-Devin jeśli nie chcesz mieć kolejnych blizn to zostaw te dziewczynę,rozumiesz?
-Rozumiem-Powiedział zdenerwowany nastolatek.W tym momencie do salonu weszła żona Edmunda oraz też matka Devina,Amanda.
-Co tu się dzieje,Edmundzie?-Zapytała znudzona znowu tą samą sytuacją,wchodząc do salonu.
-Jak zwykle chcę go zdyscyplinować!-Powiedział mocno oburzony Edmund,odkładając broń.
-Czemu zawsze musisz go krzywdzić?!-Spytała oburzona matka,podchodząc do męża.
-Trzeba go zdyscyplinować!-Powiedział zirytowany mężczyzna.
-To twój SYN!-Upomniała go rozłoszczona kobieta.
-Też tak się zachowujesz,no tak ozięble do swojej kochanki?-Zapytał ironicznie Hayato.Edmund mógłby zabić go wzrokiem.Szybko podbiegł do syna,chwycił go za kołnierz i szarpną podnosząc go tym samym z fotela i patrząc mu w oczy.
-Ona przynajmniej nie wydała na świat takiego gówniarza jak ty!-Odparł mocno znerwicowany mężczyzna.Chłopak wiedział że posuną się o krok za daleko.
-Edmund,zostaw go!-Matka chłopaka powiedziała stanowczo.Zrobił to o co go prosiła.
-Coś z tobą nie tak?!-Krzykną na odchodne chłopak.Devin szedł w ciemnościach nocy,lampy co chwile oświetlały mu drogę.
-Tss...głupi,starzec...to nie moja wina,sama wlazła by pod koła!!!!!!-Wściekał się przez całą drogę do swojego miejsca zamieszkania,czyli do opuszczonej posiadłości na wzgórzu.