niedziela, 30 października 2016

*Stahment*

Rozdział-2

Kolorowe liście
(Tash)
Jesień to piękna pora roku,mimo że urodziłam się 1 stycznia,dokładnie o północy. Mniejsza,kocham kolorowe liście i strojenie domu,ulic oraz halloween,przebrania i cukierki.Tak nadchodzi pora świąteczna,właśnie szłam sobie ulicą w drodze ze szkoły w towarzystwie Lisy,od kąt się poznałyśmy zaprzyjaźniłyśmy się.
-Hej,przyjdziesz dziś na trening,bo wiesz jesteś coraz sprawniejsza i szybsza
-Od ciebie!-Dokończyłam Lisy wypowiedzi.
-Ha!Chciała byś!-Powiedziała żartobliwym tonem.Zaśmiałyśmy się.Już nie jestem aż taka samotna,dzięki Bogu.
-Tash,spójrz!-Krzyknęła i podniosła moją głowę do góry,nagle poczułam coś małego i mokrego na moim policzku.
-Deszcz!-Wykrzyczałyśmy w górę.Krótko po tym rozeszłyśmy się i wróciłyśmy do swych miejsc zamieszkania.
-Wróciłam!-Oznajmiłam zamykając drzwi za sobą.Z kuchni wyszła mama.
-Witaj Tasha jak było w szkole?-Zapytała ciepłym głosem i tym ciepłym uśmiechem.
-Chyba dobrze,wzorowa frekwencja nie naruszona-Powiedziałam monotonnie.Mama zaśmiała się i wróciła do kuchni.Ja przebrałam się i zaczęłam odrabiać lekcje w salonie.Prawie wszystko zrobione tylko utknęłam na zadaniu z matmy.Trudno jakoś to poszło,zjadłam obiad.Pozmywałam naczynia a potem zerknęłam szybko na kalendarz,do halloween 7 dni a od jutra nie będzie szkoły,na razie przez 3 dni.Wzięłam jedną książkę z regału,usiadłam na parapecie przy oknie i zaczęłam czytać książkę.
-W wiadomościach mówili że będzie tak padać przez cały tydzień,a może i dłużej-Powiedziała mama wchodząc do salonu, siadając na kanapie i pisząc coś na laptopie.Zamknęłam książkę i odłożyłam ją na parapet.
-Dlaczego się nie gniewasz na ojca za to że miał drugą rodzinę na boku i to my byliśmy tą 2 rodziną i do tego jest i był żonaty?-Powiedziałam idąc na górę do swojego pokoju.
(Edmund Hashimoto)
(Autorka)
Edmund szedł w kierunku swojego gabinetu,po drodze omijając służbę.Wszedł do swojego gabinetu zamykając drzwi.Usiadł za biurkiem i zastanawiał się co począć ze swoim prawie 18 letnim synem,który się buntuje i igra z prawem.Chciał by żeby jego córka nigdy nie była tak zbuntowana i nieposłuszna jak jego syn,w tych chwilach cieszy się że ma jeszcze swoją posłuszną i inteligentną córkę,ma nadzieje że ona nie przyniesie mu wstydów jak syn.Zwłaszcza że jego syn to hybryda człowieka i vamphumy ze strony matki,dlatego chciał mieć własne w pełni ludzkie dziecko.Jego firma organizacyjna produkowała nie tylko produkowała broń przeciw vamphumom ale też czarne obroże ze srebrnymi nadajnikami,które lokalizują vamphume kiedy pragnie krwi i atakuje ludzi.Tą obroże posiada też jego syn i żona,która wie o romansie męża ale nie wie o Tashy.Edmund wstał od biurka,podszedł do obrazu przedstawiającego jego ''rodzinę'',za obrazem znajdował się sejf w którym znajdował się klucz.Wziął ten klucz,zamkną sejf i wyszedł z gabinetu zamykając go.Kierował się do piwnicy w której znajdował się sekretny pokoju w,którym znajdowała się laboratorium.Odważył drzwi i zamkną za sobą,podszedł do stołu na którym leżała jego uśpiona córka Tasha.Naukowcy wstrzykiwali jej chemiczny płyn,który miał wzmocnić jej czujność,refleks i skupienie.Było mu przykro że wykorzystuje swoją ukochaną córkę do eksperymentu.Później nie spostrzeżenie zawieziono ją do jej domu.Jemu synowi próbowano doszczętnie zwalczyć wampira,ale gdy się to nie udało zaczęto usypiać vamphume w jego ciele,też na próżno.Jego syn jest taki zbuntowany i niezależny przez eksperymęty w dzieciństwie,był szczurem doświadczalnym.Po tych eksperymentach krew Edgara która płynęła w jego żyłach zaniknęła doszczêtnie,jakby nie był jego synem,a kiedy zaniknęła to na jej miejsce wpłynęła krew vamphumy.Jego syn przestał uważać Edgara za ojca,bo już nie jest z nim spokrewniony i robi to co mu się podoba.
Tak powstał konflikt ojca z synem.
(Tasha) 
Obudziłam się z bólem serca i głowy,ledwo mogłam wstać z łóżka.Słyszałam jak mama puka do drzwi.
-Tasha,słońce!-Do pokoju nie weszła mama tylko tata.Pobiegł do mnie i położył swoją dłoń na mojej głowie.
-T,to..n...nic..zaraz..przejdzie-Powiedziałam dysząc.
-Na pewno?-Spytał zmartwiony,a mi już przychodziło.
-Aha-Skinęłam głową że tak.Wyprosiłam tatę z pokoju. Ubrałam się w białą pod koszulkę, nałożyłam na nią szary, przyległy  sweter, założyłam czarno-białe bawełniane rajstopy w paski a na nie założyłam różową spódniczkę do połowy ud. Rozczesałam włosy i uczesałam się dwa długie kucyki, po bokach. Weszłam jeszcze do łazienki, umyłam twarz i zęby.Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół,do salonu do mamy i taty.
-W porządku skarbie?-Spytała spokojnie mama.
-Wszystko gra mamo,tato-Potwierdziłam z uśmiechem na twarzy.
-To dobrze-Tata odetchną z ulgą.
-Wyjdziemy się przejść?-Zapytałam taty,on spojrzał na mnie i się lekko uśmiechną.
-Oczywiście-Odpowiedział.Uśmiechnęłam się promienie do niego.
Chwile potem wyszliśmy na zewnątrz,rozmawialiśmy o szkole i o jego pracy oraz o tym że nigdy nie spotkałam vamphumana. Właśnie mieliśmy przejść przez jezdnie ,gdy na telebimie pojawiła się informacja o pościgu na żywo.Zasłuchałam się i przeszłam przez jezdnie bez taty przy boku.Byłam właśnie na środku pasów,gdy usłyszałam syreny policyjne i pędzący biały samochód,zamarłam.Gdy samochód miał mnie uderzyć,szybko wskoczyłam na maskę samochodu i zeskoczyłam z niej na bok.Gdy lądowałam poturbowałam się trochę,podbiegł do mnie tata.
-Tasha,wszystko gra?!-Zapytał pomagając mi wstać z przejętym głosem.
-Nic..nic mi nie się nie stało!-Odpowiedziałam wstając na równe nogi.
-Widziałaś kto to był?!-Zapytał poważnie.
-Niestety nie,samochód miał zaciemnione szyby-Powiedziałam zszokowana.Tata chwycił mnie za nadgarstek,i zaczął dzwonić do swojej organizacji.
-Joe...zrób coś aby złapać ten samochód...wiem że zazwyczaj jest inaczej...
-Inaczej?
-...to rozkaz...zdzwonimy się-I się rozłączył,ciągnąc mnie za nadgarstek do domu.
-Tato,do kogo dzwoniłeś?-Zapytałam szybko i niezrozumiale.
-Do kogoś z organizacji-Odpowiedział szybko.Tata ciągną mnie aż do samego domu.Mama otworzyła nam drzwi i weszliśmy do środka.
-Bałam się że coś wam się stało-Powiedziała zatroskana mama.
-Można tak powiedzieć-Szepnęłam do siebie.Zdjęłam kurtkę i zawiesiłam ją na wieszak,buty do szafy,a szal i rękawiczki do szuflady.
-Niestety muszę już iść...do zobaczenia Tasho-Ostatnie zdanie powiedział przytulając mnie.Potem wyszedł na dwór...
TYM CZASEM ZA DRZWIAMI
EDMUND
Wyciąga komórkę i dzwoni.
-Joe złapaliście go...na komisariacie...dobrze przyjadę po niego, ponadto płyn który jej wstrzyknąłeś...tak,działa...aha...do zobaczenia-...











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

☆ Show Time ☆ 歌 2

Czytać jak zaczną grać! Czasy liceum Mikoto już będąc na pierwszym roku w liceum zaczęła zwracać uwagę wielu chłopaków z ich szkoły.Hiy...