czwartek, 25 sierpnia 2016

♣Nie zwykły Duet♣4♣

♣Rozdział:4♣

Nowe i nowsze!
*Lory*
Przyjechałyśmy pod akademik razem z bagarzem.
-Strasznie się denerwyję-Powiedziała patrząc na wielki akademik.Terzęsła się,wyczułam jak się denerwuje bo trzymałam ją za rękę i też patrzyłam na akademik.
-Ja też!-Odkrzyknełam.
*Lizzy*
Popatrzyłam się na nią,zawsze miała uśmiech na twarzy
Wiemy już o sobie wszystko.Podziwiam ją za jej optynizm.
-Przejdziemy przez to razem ,prawda?-Spytałam pełna nadzieji.
-Oczywiście!-Odkrzykneła obok.Mówiła mi że jak się denerwuję to zawsze głośno mówi.Weszłyśmy do akademika i kierowałyśmy się do naszego pokoju.Gdy znaleźliśmy już pokuj to od razu weszłyśmy do środka.
Zajeliśmy łużka a w szafie znaleźliśmy nasze mundurki.


Taki oto mundurek,a moja siostra wręczyła mi piękny amulet a ja jej,mój był niebieski.

Założyłyśmy je.
*Lory*
Wszystko już wypakowałyśmy.
-Myślisz że będę pasować do tej całej akademii ?-Spytała.
-Jeśli nie będziesz to ja tym bardziej-Zaczęłyśmy się śmiać.
Przytuliłyśmy się i w tedy gdy otworzyłyśmy oczy byłyśmy w innym świecie i miałyśmy inne stroje:
Sukienka Lory


Sukienka Lizzy


-Gzie my jesteśmy?-Spytałam rozkojarzona. Odsunęłyśmy się od siebie powoli.
-Nie wiem-Odpowiedziała rozglądając się wokoło.
-No siostrzyczko, super strój!-Pozhwaliła mnie.
-Co?-Spojżałam w dół,ale super kiecka.
-To samo mogę powiedzieć o tobie-Spojżałam się na nioł
-Jak komuś o tym powiesz-Zagroziła palcem.Zaśmiałam się. Zaczoł wiać silny wiatr i deszcz.Musiałyśmy się schować.W końcu znaleźliśmy Starą chatkę.W środku było nawet sucho,więc weszłyśmy do środka.
-Nie jest to hotel ale...
-Tak,tak,nie będę marudzić-Wtrąciłam się i powiedziałam nie chętnie.
-Świetnie,więc przeczekajmy te burzę-Kiedy to powiedziała,wtedy błysneło i zagrzmiało.Usiadłam szybko przy ściane w kącie,skulona i przerażona.
-Zapomniałam...przeciesz boisz się burzy.-Muwiąc to usiadła obok mnie i przytuliła.
-Dziękuję-Szepnełam,trochę się uspokoiłam ale był kolejny grzmot,strasznie się bałam.
•Rano•
*Lizzy*
Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez szpary w drewnianej chatce.Obok mnie  spała Lory.
-Lory...Lory,wstawaj!-Prubowałam ją obudzić,udało się!
-Cooo?-Spytała zaspana.
-Wstawaj,musimy znaleść się w naszym świecie-Po nie chceni wstała i ruszyłyśmy dalej.Szłyśmy przez las.
*Lory*
Szłyśmy przez las.Czułam że ktoś nas obserwóję ale nie powiedziałam tego siostrze aby jej nie pokojić.Byłam bardzo czujna jagby co.W pewnym momęcie zatrzymałam się i szybko się cofnełam, poniewasz gdybym tego nie zrobiłam oberwała bym w głowę ostrym sztyletem którym wbił się w drzewo.
-LIZZY!-Chwyciłam ją za rękę i biegłam przodem ciągnąć siostrę za rękę.
-Lori!?Czekaj,czemu my tak biegniemy?-W odpowiedzi otrzymała,sztylet który śmigną jej przed nosem.
-Dostałaś odpowieć!-Odkrzyknełam puszczając jej rękę.
Biegłyśmy tak 20 minut.Już nie mogłam dalej biec,padłam na kolana,cięszko dysząc.Lizzy też była zmęczona,a w tedy z cienia wyszły straszne demony ze sztyletami w rękach.
-Co...to...ma...
-Być?-Dokończyłam za nią.Słyszałam drwiące śmiechy.Wstałam na równe nogi.Wtedy coś we mnie wstąpiło.
-Lory,twoje oczy są...czerwone!?!-Poinformowała mnie.
W pierwszej chwili poczułam niesamowitą siłę i gdy sztylet miał mi przebić głowę to złapałam do dwoma palcami i szybko rzuciłam go w właściciela sztyletu i padł.Nie wszystkie sztylety udało mi się złapacić i odrzucić.Trzy zostało nie złapane.Jeden drasnął mnie w prawy policzek,drugi drasną mi lewą dłoń,a trzeci drasnął mnie w prawe kolano.Nie czułam bólu do puki osłabłam,gdy osłabłam to upadłam.
*Lizzy*
Nie wiedziałam co w nią wstąpiło,ale gdy nie złapała tych 3 sztyletów które ją raniły to aż chciałam krzyknąć, ale kiedy upadła to podbiegłam do niej przestraszona.
-Lory...Lory!-Trząsłam nią.
-Jestem zmęczona a nie głucha!-Krzykneła na mnie.Westchnełam ciężko ale demony zaczeły szybko zbliżać się do mnie i siostry.Było by po nas gdyby nie...

2 komentarze:

☆ Show Time ☆ 歌 2

Czytać jak zaczną grać! Czasy liceum Mikoto już będąc na pierwszym roku w liceum zaczęła zwracać uwagę wielu chłopaków z ich szkoły.Hiy...