Rozdział:9
Wyznanie!
*Lory*
Chłód. Co to za uczucie? Otworzyłam oczy, po moich obu stronach siedziały Evene i Erik. Wstałam, tak aby nie obudzić bliźniąt.
-Gdzie idziesz?-Spytała Evene. Erik jeszcze się nie ockną.
-Chciałam iść do siostry-Wytłumaczyłam entuzjastycznie.
-Jesteś młodsza od Lizy?-Stwierdziła. Uśmiechnęłam się do niej.
-Wiesz, jesteśmy bliźniaczkami ale masz racje jestem młodsza od niej o 3 sekundy-Przytaknęłam niemrawo.
-Ja jestem starsza od Erika i muszę go chronić-Gdy to powiedziała zaskoczyła mnie. Usiadłam i przytuliłam ją.
-Mimo to ja taż się o ciebie troszczę-Wtrąciła się Erik. Podszedł do nas, ja byłam szybsza i też go przytuliłam.
-Zastanawiamy się dlaczego ciągle jesteś wesoła-Powiedzieli jednocześnie. Odsunęłam się i wstałam.
-Jestem wesoła i tyle-Poszłam sobie z tam tond. Weszłam do rezydencji gdy ktoś złapał mnie za nadgarstek.
-Ren-san?!-Przestraszyła się. Bracia mi powiedzieli że on może zabić nawet własne rodzeństwo.
-Idziemy!-Ciągną mnie w stronę sali muzycznej.
-Cz-czekaj!-Weszliśmy do środka i rzucił mną o ścianę. Poczułam ból oraz siłę. Moje oczy stały się czerwone, wstałam na nogi i spojrzałam zabójczo na niego.
-Czego chcesz?!-Krzyknęłam do niego.
-Wyżyć się na tobie-Dodał z sadystycznym uśmiechem. Uśmiechnęła się z kpiną.
-Ha! Mamy ten sam cel-Dodałam pokazując swoje kły, on z resztą też. Przez godzinę unikałam i atakowałam Rena. On tak samo.
Gdy straciłam czujność wbił swoje kły w moją szyję. Wtedy pierwszy raz nie czułam się osłabiona.
-Przestań!-Byłam już normalna. Wypił jeszcze trochę mojej krwi i mnie puścił. Moja wolność nie trwała długo, bo odwrócił mnie w swoją stronę i chwycił za mój podbródek.
-Nie jesteś taka zła jak mówił Futto-Powiedział i zbliżał się do pocałunku.
-Um-To wydukałam kiedy mnie pocałował. Zaskakujące jest to że byłam zbyt zszokowana aby zamknąć oczy. Gdy się odsuną puścił mnie.
-Czemu rzuciłeś mnie o ścianę?-Spytałam złośliwie.
-Tak jakoś-Wyszedł z sali. Dotknęłam śladów jego kłów. Wyszłam z sali i szybko kierowałam się do łazienki. Gdy tam byłam wyjęłam z szafki bandaż. Zabandażowałam sobie szyję i zdjęłam opatrunki z policzka, dłoni i kolana. Wyszłam z łazienki i prędko biegłam do swojego pokoju. Niestety po drodze minęłam Futto. Nie zważał na mnie. Weszłam do pokoju i zaczęłam przewalać szafę w poszukiwaniu apaszki. Znalazłam białą apaszkę i szybko ją założyłam.
*Lizy*
Dzień spędziłam w pokoju gier grając w rzutki, bilard. Nie zamierzam się stąd ruszać bo gram razem z Haruką. Rywalizacja to jest to!
*Lory*
Poszłam przejść się do lasu. Nie chcę cały czas siedzieć w domu.
W lesie napotkałam Futto. Staliśmy na przeciw siebie a wiatr wiał w naszą stronę, moje włosy falowały na wietrze.
-Co ty tu robisz?-Spytał mnie wrogo.
-Nieważne, a ty co tu robisz?-Zapytałam uśmiechając się.
-Nie twój interes-Odpowiedział nienawistnie.
-Rozumiem-Uśmiechnęłam się jeszcze bardziej promiennie.
-Ta twój cholerny uśmiech-Wydrwił sobie ze mnie.
-I ta twoja smutna twarz-Zachichotałam sobie. W tym momencie z ni stąd ni zowąd pojawiły się cztery szkarłatne świecące ściany, a my byliśmy w środku.
-Co to?-Spytałam odwrócona od niego.
-Cholera, to szkarłatna wendrowna płapka-Powiedział uderzając pienściął w tę ścianę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz